GAUDI RAZ JESZCZE

 

Ze świątyni Sagrada Familia, po krótkiej przerwie na kawę pojechaliśmy prosto do Park Güell. Pierwotnie miało to być zielone zaplecze planowanego osiedla. To jednak, poza bodajże dwoma budynkami, nigdy nie powstało.

Wydaje mi się, że ów park to jest własnie obiekt, gdzie Gaudi pofolgował sobie z mozaikami najbardziej. Domki jak z basniowych ilustracji przy bramie to tradycyjne juz obłe kształty plus mozaiki i wieżyczki na dachu, ale potem niesamowity las doryckich kolumn i mozaikowe sklepienie.

  

Troche dziwi ta bezużyteczna z pozoru przestrzeń, lecz zaprojektowana została ona jako lokalne targowisko dla owego wyimaginowanego osiedla. Za to na dachu…. skwerek z dochodzącymi do niego alejkami (bo park usytuowany jest na stoku wzgórza). Balustrada jest jedną długła ławką ciągnącą sie dookoła. Oczywiście ławką dekorowaną mozaikami i ławką o falujących kształtach bo przeciez Gaudi nie znosił linii prostych.

Wcześniej jednak, na schodach pomiędzy bramą wejściową do parku a owymi kolumnami znajdowała się mozaikowa salamandra, której repliki w najrozmaitszych postaciach można kupić we wszystkich sklepach pamiątkarskich Barcelony.

Jak juz wspomniałem, Park Güell znajduje sie na stoku wzgórza. Po niedługim spacerze doszliśmy na jeden ze szczytów, podkreślony kilkumetrowym, kamiennym kopcem, na którego szczycie ustawiono kamienny krzyż. Rozciągała się stamtąd piękna panorama miasta, z wyrastającą z morza domów, otoczoną dźwigami światynią Sagrada Familia.

Nasyciwszy oczy zeszlismy w dół i korzystając z metra jeszcze przed zmierzchem znaleźlismy się przy innym dziele katalońskiego mistrza architektury: Casa Mila. To następny obiekt, którego nie może opuścić żadna wycieczka. Znów faliste linie, balkony, lecz nasyciwszy tym oczy przy wcześniejszych okazjach, bardziej zaciekawiły mnie wnętrza, gdzie do zwiedzania udostepnione było jedno z mieszkań urządzonych w stylu z epoki, czyli z czasu rozkwitu barcelońskiej secesji. Niezwykłe wrażenia pozostawia też spacer po dachu tego budynku. Fale oraz zamknięte w mozikowych wieżyczkach kominy tworzą tak ciekawą scenerię, ze mało kto zwraca uwagę na to, co dzieje się poza balustradą, a przecież zazwyczaj na góre wychodzi się po to by podziwiać panoramy.

 

Wewnątrz budynku, w udostepnionych do zwiedzania pomieszczeniach znajduje się sklep z pamiątkami, ale nieco innymi niz te dostepne gdzie indziej. Pełno tam mianowicie gadżetów z poczatku XX wieku. Szczególnie zabawki z tego okresu budziły wiele ciepłych, sympatycznych skojarzeń. Była tam również, dostepna w wielu językach biografia Gaudiego dla dzieci. Ksiązka bogato ilustrowana. Architekt ten zginął śmiercią tragiczną. Potrącony przez tramwaj, pomimo usilnych prób lekarzy skonał w szpitalu trzy dni po wypadku. I to również w książeczce jest bardzo dokladnie zilustrowane.

Zanim opusciliśmy Casa Mila, zdążył zapaść zmrok. Ale za to dzięki temu mogliśmy w wieczornej scenerii obejrzec przepięknie podświetlony Casa Battlo, z przedziwnymi balkonami – czaszkami.

Wieczorem, secesja z jej bogatymi zdobieniami, witrażami, ukazuje swoje piękno od innej strony. Bez względu na porę dnia, jest co oglądać.

Mieliśmy jeszcze pospacerowac po Ramblas, ale dziwnie szybko zaczęła pustoszeć. Wrócilismy więc do hotelu zostawiając ją na dzień następny. Wszystko wyjaśniło się w pokoju, kiedy włączyłem telewizor. Mecz FC Barcelona – Real. Prawdziwa perełka. Trochę żałowałem, że nie zwróciłem uwagi na to wczesniej. Byc może wybralibyśmy się na Camp Nou. A tak, jedynie przez uchylone okno docierały do nas odgłosy radości katalońskich kibiców po zwycięstwie ich drużyny nad „Królewskimi” 2:0.

Rano spakowaliśmy się i po śniadaniu pojechalismy pod kolumnę Kolumba.

Kolumb, upstrzony przez gołębie wskazuje wyciagnietą ręką kierunek, w jakim należy żeglować do Ameryki. Ale nie on jeden znajduje się na pomniku. Postaci jest całe mnóstwo i moznaby dlugo opisywać kto jest kim lub ewentualnie co symbolizuje. Ciekawostką jest, że na galeryjkę pod stopami podróznika można dostać sie ciasną windą kursującą wewnątrz kolumny. Na górze ciasno niemal tak samo jak w windzie, ale widok na Ramblas przedni. Zwłaszcza te platany wcinające się głeboko w betonowe labirynty.

Szczecin, 21.12.2008; 19:30 LT

 

Komentarze