FESTIWAL

            

Niechcący wyladowałem na gdyńskim festiwalu. To znaczy na festiwal chciałem iść od początku, bo jak to, być w Gdyni i na film nie póść? Poszedłem więc kupic bilety na jutro („Samotność w sieci”) oraz na czwartek („Plac Zbawiciela”). Potem poszedłem tradycyjnie do tawerny zabrać sie za robotę przed komputerem. Tawerna była jednak nieczynna, więc w poszukiwaniu stolika z gniadkiem elektrycznym w pobliżu trfiłem w końcu do „Bohema Jazz Club”, gdzie przycupnęło festiwalowe kino niezalezne. Stolik był w sam raz dla mnie, niewielki, na uboczu i z gniazdkiem. Cięzko jednak się skupić bo pokazy jednak wciągają. Były to filmy Bodo Koxa. Teraz zaś ma miejsce spotkanie z twórcą którego film, „Sobowtór” zostanie jutro pokazany w ramach konkursu kina niezaleznego. Oto zdjęcie. Jeszcze ciepłe. W gazetach takie pojawią się dopiero jutro J

Okolice Silver Screen na Skwerze Kościuszki pełne dziś festiwalowych reklam. Ruch wokół jakby trochę większy. Ale prę metrów dalej jest oaza ciszy i skupienia. Tablica solidarności z Nowojorczykami po zamachu na WTC. Dziś przed nią wiązanki kwiatów, dookoła których  płoną znicze. Ludzie przystaja na chwilę zazwyczaj milczą albo mówią coś szeptem. To jednak tylko enklawa. Życie toczy sie dalej. Nawet w Nowym Jorku.

Kończę bo fajnie tu, ale nastroju do pisania nie ma za grosz.

P.S.

Chyba za wcześnie odtrąbiłem zwycięstwo nad mediami. Coś się stało z kablem USB albo komputerem i zdjęcie Bodo Koxa. chyba dopiero jutro (jezeli w ogóle).

Gdynia, 11.09.2006, 20:35 LT

 

Komentarze