ECH TE POŻEGNANIA…

Pociag

W poniedziałkowe popołudnie Tomek odjechał tym pociągiem. Na razie jeszcze w Polskę, lecz dla mnie już do Chin. Zobaczymy się dopiero późną wiosną albo i latem. Trzy lata temu żegnaliśmy się gdy wyjeżdżał na rok do szkoły w USA. Dzisiejszego popołudnia usciskałem go i życzyłem szczęścia podczas przygody jego życia w Azji.

– Wracaj szczęśliwie!

– Jasne, Nie zamierzam pakować się w nieprzyjemne historie.

Cieszyłem się razem z nim na ten wyjazd. Wiem, że doszlifuje znajomość języka chińskiego, że pozna ten kraj dokładnie, że z pewnością spotka go wiele niezwykłych przygód. Wiem, że to wszystko będzie nie do przecenienia w następnych latach jego życia, a jednak zadrżał mi głos ze wzruszenia gdy się rozstawaliśmy. No i nie powiem, że mu nie zazdroszczę tej wyprawy J

Wieczorem z Gdyni wyjechała także Paulina. Miałem więc okazję po raz kolejny zadzierzgnąć stosunki z PKP.

Jeszcze po południu, gdy gnaliśmy z Tomkiem na dworzec (oczywiście pakował się do ostatniej chwili – skąd ja to znam?) pytałem:

– Kupiłeś sobie jakąś wodę mineralną na drogę

– Nie. Napiję się w „Warsie”.

– Zwariowałeś? Wars w TLK? Przeciez w TLK już dawno polikwidowali. „Warsy” zostały tylko w expresach oraz intercity.

– Dlaczego?

– Jak to dlaczego? Żeby było lepiej.

Swoją drogą to pamiętam obietnice, gdy likwidowano wagony barowe  w pociągach pospiesznych, że pasażer na tym nie ucierpi, ponieważ w składach wygospodaruje się jeden przedział na kiosk, w którym można będzie kupić napoje i drobne przekąski. Obiecanki cacanki, a głupiemu radość. Cieszyłem się durny, jakbym pierwszy raz z PKP miał do czynienia. Minęło kilka lat, a ja jakoś na taki kiosk nie miałem okazji się natknąć.

Na szczęście mieliśmy jeszcze kilka minut i zdążyliśmy kupić wodę na dworcu. To ważne, bo obecnie z Gdyni do Krakowa jedzie się trzynaście godzin.  Wychodzi 54 km/h. Wynik nie rzuca na kolana, zważywszy, że jest to jedna z głównych osi komunikacyjnych kraju. Chciałem kupić kusztekę albo sypialny, lecz nie było już wolnych miejsc.

– W takim razie „jedynkę” poproszę.

– Nie ma.

– Też zajęte?

– Nie, ten pociąg nie prowadzi wagonów klasy pierwszej.

Wiem, że „jedynek” nie prowadziły składy „Przewozów Regionalnych” obniżając standard oraz koszty, ale, żeby pociągi spółki „Intercity” też? To jakaś kolejna innowacja chyba? Raczej nie może chodzić o brak wagonów, ponieważ w pociągu relacji Gdynia – Szczecin jeżdżą często same „jedynki”, tyle tylko, że część z nich ma przyklejone karteczki iż w tym składzie robią za „dwójki”.  Smiechu jest z tym co niemiara bo o ile z zewnątrz jeszcze owe karteczki widać, to wewnątrz wagony niczym się nie różnią, a konduktor przegania tych, którzy nieopatrznie usiedli w wagonie wytypowanym z tej puli do robienia za pierwszą klasę.

Wieczorem odprowadzałem na dworzec Paulinę. Tyle razy obiecywalem sobie, że już nigdy nie kupię biletu PKP przez internet, ale zawsze w końcu się głupi skuszę. Nasz kolejowy potentat reklamuje swoje usługi internetowe hasłem, że „podróżowanie jeszcze nigdy nie było tak proste”. Co za hipokryzja, albo specyficzne poczucie humoru! Kupienie biletu przez internet to wstęp do kłopotów jeżeli tylko coś pójdzie nie tak. Tyle razy już przez to przechodziłem, że powinienem się nauczyć, ale w pewnych przypadkach ludzka głupota jest niereformowalna.

Kupiłem Paulinie bilet szkolny ze zniżką 37%, ale nie miała legitymacji. To nic, mamy czas, więc zrobimy dopłatę w kasie. Jako osobie z grupy wiekowej poniżej 26 lat przysługiwał jej bilet ze zniżką 26%. Chodziło więc o różnicę jakichś ośmiu złotych. Okienko nr 6.:

– Chciałbym zrobić dopłatę do tego biletu, bo córka nie ma legitymacji studenckiej

– Do biletów internetowych nie można zrobić dopłaty.

– Dlaczego?

– Tylko w pociągu można zrobić dopłatę u konduktora.

– W pociągu można, a w kasie nie można?

– Nie, bo konduktor ma diagram.

– Pani może ma na myśli rezerwację kuszteki? Tu nic się nie zmienia. Bilet zostaje ten sam. Chcemy tylko zrobić dopłatę do biletu o innej zniżce, albo do normalnego.

– Powiedziałam, że tylko u konduktora. Proszę przeczytać regulamin sprzedaży internetowej.

W pociągu konduktor zdziwił się, że nie przyjęto nam dopłaty w kasie.

Sam już nie wiem. Może i w regulaminie napisali coś na ten temat, ale jeżeli nawet to nie przekonuje mnie to. Jakie względy techniczne nie pozwalają zrobić dopłaty do bilteu internetowego? Przecież na wystawionym bilecie można ręcznie dopisać numer dokumentu tożsamości podróżnego (ten sam, który widnieje na bilecie internetowym), z którym owa dopłata byłaby ważna. Prosta rzecz i już wiadomo, że nikt nikomu tego biletu za darmo nie odstąpi.

Wielkie, państwowe molochy reformować najtrudniej. A państwo w państwie, jakim są PKP szczególnie. Pamiętam jak długo ta firma broniła się przed możliwością zapłaty kartą płatniczą. Tylko pojedyńcze, wytypowane okienka, a i to jedynie wtedy gdy jeszcze przed zakupem zgłosiło się chęć zapłaty kartą. Dopiero całkowite upowszechnienie tego wynalazku, kiedy już chyba nawet babcie klozetowe gotowe są przyjmować opłatę w ten sposób, PKP nieśmiało uchyliła drzwi na „nowe”.

Pożegnałem Tomka i ruszyłem w drogę powrotną do pracy. Z radiowych głośników leciały właśnie popołudniowe wiadomości.

– Pociąg z Gdańska do Warszawy będzie pokonywać tę trasę w dwie i pół godziny. Z Warszawy do Krakowa niecałe dwie godziny. Nowoczesne składy o komforcie przewyższającym najlepsze używane obecnie w Polsce wagony będą startować co godzinę, a najtańszy bilet będzie kosztować sześćdziesiąt złotych. To wszystko już za trzy lata…

Za dużo pracuję. Musiałem się chyba zdrzemnąć podczas jazdy. Niemożliwe, żeby PKP porywały się na takie rzeczy, kiedy nie są w stanie rozwiązać problemu dopłaty do biletu internetowego czy sprzedaży wody mineralnej w pociągu TLK.

Sopot; 23.08.2011; 20:20 LT

Komentarze