DZIKA PRZYRODA I SPÓŁDZIELNIA

               

Na klatce schodowej zauważyłem mały plakacik głoszący “Nie karmić dzików”. Byłbym pomyslał, że to może jakaś polemika z niedawnym apelem o dokarmianie kaczek, lecz dzik na kartce był najprawdziwszy i wyglądało na to, że autor rozumiał swój tekst dosłownie.

Od razu przypomniał mi się Sopot sprzed prawie dwudziestu lat. W Bieszczadach poznałem grupę ludzi z Trójmiasta i jeszcze podczas tych samych wakacji postanowiłem odwiedzić pewną miłą dziewczynę z tego grona, która zamieszkiwała właśnie w Sopocie. Aga powiedziała mi, odprowadzając po wizycie, że w okolicach osiedlowego smietnika buszują czasem dziki, a pewnego wieczoru ktoś spotkał się oko w oko z dzikiem na ciemnej klatce schodowej.

O rany! Nigdy bym nie przypuszczał, że przyjdzie mi mieszkać w sąsiedztwie dzików. Brzmi to ekscytująco. Rzeczywiście, do redłowskiego klifu porośniętego lasem jest stąd rzut kamieniem. Mają blisko. Wiem, wiem, że to nic dobrego. I dla ludzi i dla dzików. Przyzwyczajanie dzikich zwierząt do buszowania wsród ludzkich siedzib oznacza dla nich prędzej czy później wyrok śmierci. Ja na razie żadnego jednak nie widziałem. Widziałem za to jeża, który spacerował sobie ulicą spokojnie, nie bacząc na zbliżające się moje auto. Zatrzymałem się i przepuściłem spacerowicza.

Dobrego nastroju nie zmąciła mi nawet opieszałość ekipy remontowej. Pracują nadal od niechcenia, ale przekroczyli już punkt krytyczny. Większość straszących jeszcze surowych fragmentów ścian czy podłóg zniknęła. W kuchni pojawiły się meble. Jeszcze nie ustawione, ale koniec pracy wydaje się coraz bliższy. Przy odrobinie szczęścia nawet jeszcze pod koniec tego tygodnia jest szansa na posprzatanie i rozpakowanie wreszcie swoich rzeczy. Oczywiście pod warunkiem, że panowie nie pójda sobie precz na kilka dni jak to czynili już kilkakrotnie.

Spółdzielnia jakby wyczuła mój dobry nastrój i wysłała do mnie list. W liście informowali mnie, że od października podnoszą czynsz. Zamiast dwustu czterdziestu mam teraz płacić pięćset dwadzieścia złotych miesięcznie. Oczy przecierałem ze zdumienia i wydawało mi się, że znów wróciły czasy hiperinflacji. Podwyzkę tłumaczą nowymi stawkami za ogrzewanie. Popytam o co w tym wszystkim chodzi, ale na wielki sukces raczej nie liczę. A już było tak pięknie.

Gdynia, 02.10.2006; 23:55 LT

Komentarze