Dyliżans, pociąg, samolot.

Dokopałem Ameryce w tekście o usługach, to teraz trzeba dodać coś dla zrównoważenia. Będzie o transporcie.

Panuje powszechny pogląd, że gwałtowny i równomierny rozwój ekonomiczny tego wielkiego kraju pod koniec XIX i na początku XX wieku był możliwy dzięki intensywnej rozbudowie sieci połączeń kolejowych. Amerykańskie społeczeństwo szybko przesiadło się z zależnych od koni i w związku z tym ograniczonych wymiarami oraz ciężarem dyliżansów, do pociągów, których zdolność była zupełnie nieporównywalna i na dodatek rosła w miarę jak inżynierowie pokonywali kolejne bariery. Kolej w porównaniu z zaprzęgami konnymi była niesamowitym skokiem cywilizacyjnym. Rozwój transportu w połączeniu z zagospodarowywaniem ogromnych przestrzeni sprawił, że Stany Zjednoczone pod względem mobilności społeczeństwa błyskawicznie pozostawiły w tyle pozostałe kraje.

Mobilność, czyli gotowość do stałej lub czasowej zmiany miejsca zamieszkania w zależności od zapotrzebowania w danym miejscu na fachowców z określonej dziedziny, sprawiła, że w zależności o potrzeb masy ludzi przemieszczały się do poszczególnych stanów, a tam do poszczególnych miejscowości, zapewniając ich równomierny rozwój bez konieczności uprzedniego, długotrwałego przygotowywania ludności już tam zamieszkującej.

 Lotnisko w Waszyngtonie

Lotnisko w Waszyngtonie.

Wraz z gwałtownym rozwojem ekonomicznym i gradem nowych wynalazków zwłaszcza w drugiej połowie XX wieku, podróże koleją oraz samochodami przestały wystarczać. Postęp cywilizacyjny wymuszał przyspieszenie inwestycji, przepływu kapitału i oczywiście podejmowania decyzji. Trwające nawet kilka dni przemieszczanie się z miejsca na miejsce stanowiło poważne ograniczenie. W sukurs przyszły więc samoloty. O ile jednak na całym świecie przez długi okres loty były zarezerwowane głównie dla najzamożniejszych warstw, w USA od razu postawiono na masowość.

Waszyngton 

Ruch jest taki, że samoloty do startu i po lądowaniu ustawiają się w kolejce.

Przyznam, że za każdym razem kiedy dane jest mi podróżować po tym kraju, jestem pod ogromnym wrażeniem sieci połączeń lotniczych. Każde większe miasto posiada port lotniczy, który wielkością mógłby konkurować z największymi lotniskami na pozostałych kontynentach. Oprócz nich istnieje mnóstwo mniejszych lotnisk w stosunkowo niewielkich miastach. Nawet te niewielkie generują ruch, o których niejedno europejskie miasto może tylko pomarzyć. Tamtejsze samoloty przejęły na siebie rolę jaką do dziś u nas spełnia kolej i autobusy. W efekcie samoloty startują i lądują jeden po drugim, oczekując w kolejce, przez dworce lotnicze przewijają się tłumy ludzi, a każdy z nich ma do wyboru po kilka albo kilkanaście połączeń dziennie do wybranego przez siebie miasta. O ile w pozostałych krajach znaczna większość pasażerskiego transportu lotniczego związana jest z przewozami międzynarodowymi, w USA statystyki windują w górę przede wszystkim połączenia krajowe. I znów Amerykanie zostawili daleko w tyle resztę świata, zapewniając swoim obywatelom szybki, wygodny i za przystępną cenę transport między dowolnymi miejscowościami, często wielkości naszych miast powiatowych. Europa goni, rozwijając tanie linie, lecz w nasyceniu siecią połączeń oraz ich częstotliwością różnica być może sięga nawet pokolenia. 

Waszyngton

Gdyby jeszcze tylko zechcieli zrozumieć, że masowe nie znaczy brzydkie i malować samoloty w przyjemniejsze dla oka barwy.

Szczecin, 12.03.2005

Komentarze