DWIEŚCIE SZEŚĆDZIESIĄT TON NA HAKU

W końcu nadszedł najwazniejszy dzień remontu. W miejsce starych, pociętych suwnic miały pojawić się bardziej wydajne, przeniesione z innego statku. Czekaliśmy na ten moment z dreszczykiem emocji, zastanawiając się, czy wszystko będzie pasować tak, jak sobie założyliśmy. Przede wszystkim jednak należało wielkie konstrukcje precyzyjnie ustawić na żadanej pozycji. Każda z suwnic waży ponad dwieście sześćdziesiąt ton, ma około dwudziestu pięciu metrów szerokości, a dźwig pływający powinien ustawić ją na szynach o szerokości stu pięćdziesięciu milimetrów.

Dźwig pojawił się około siódmej rano, wraz z rozpoczęciem dniówki.

Nasze suwnice, czekające na lądzie wydawały się przy nim karzełkami.

Prawie trzy godziny trwały prace przygotowawcze – spawanie specjalnych uchwytów, doczepianie potężnymi szaklami piekielnie grubych lin, aż w końcu pierwsza z suwnic powędrowała w górę.

Z ciężarem na linie dźwig ruszył w kierunku naszego statku. Wkrótce stalowa konstrukcja zawiała nad nami.

Rozpoczęło sie powolne opuszczanie. Centymetr po centymetrze, bardzo spokojnie, żeby nie rozhuśtać unosu.

Najpierw należało z uwagą nakierowac suwnice tak, by zrębnice ładowni znalazły się idealnie pomiędzy nogami portala. Z każdej strony było mniej niż pół metra luzu. Kiedy nogi minęły pokrywę ładowni nie zawadzając o nic, wszyscy skupili się na ustawieniu kół jezdnych idealnie na szynach.

Na poniższej fotografii widać ustawione poziomo rolki prowadzące, które mają za zadanie utrzymywać koło jezdne przez cały czas na szynie. Powinny one oplatać szynę, utrzymując w idealnym przypadku nie więcej niż dwa milimetry prześwitu po każdej ze stron szyny.

Suwnica wahała się powolutku i trzeba było uchwycić moment, w którym można było opuścic ją tak, by żadna z rolek nie zawadziła o krawędź szyny, co równałoby się jej wyłamaniu.

Pomimo, ze ciężar ogromny, to jednak zawieszony w jednym punkcie może być nieznacznie przesunięty siłą ludzkich mięśni.

Najpierw dwa przednie koła, potem dwa tylne i udało się. Suwnica pewnie stanęła na szynach.

  

Teraz cała operację należało powtórzyć z drugą suwnicą. Było o tyle łatwiej, że byliśmy już pewni iż wymiarowo wszystko dokładnie pasuje do siebie.

Słońce już zachodziło kiedy zaczynał się finał tej drugiej operacji.

Trzeba było przyświecać już sobie latarkami by nie uszkodzić poziomych rolek prowadzących.

Punktualnie o dziewiętnastej również i druga z suwnic stanęła na szynach. Akcja zakończyła się sukcesem. Teraz zacznie się trwające kilka dni mozolne podłączanie zasilania i sprawdzanie poszczególnych funkcji w działaniu.

<img

Jiangyin, 10.05.2009; 20:25 LT

Komentarze