No i wreszcie znów w swojej sypialni. W kalendarzu na biurku jeszcze sierpień…
Jesień była dziś piękna ale zbyt afiszowała się równonocą. Zanim dojechałem do Lęborka, było już ciemno. Nadchodzi nieuchronnie ten przykry moment, kiedy opuszczać będę codziennie biuro w całkowitych ciemnościach. I tak aż do marca. Za Kołem Podbiegunowym ludziom pozbawionym słońca serwują światłoterapię. Może powinienem spędzać więcej czasu pod lampką nocną?
W skrzynce czekało na mnie nawet sporo kopert, ale ponieważ jedynie z banków i telekomunikacji, chyba nic im sie nie stanie jeżeli poczekają do jutra? Przepraszam banki i inne firmy za nie dość gorące odwzajemnianie uczuć.
Dzis zatrzymałem sie na kawę nie w Koszalinie lecz w Słupsku. Dzieki temu wreszcie mogłem spokojnie wysłuchać czołówki kolejnego notowania trójkowej listy. Nigdy bym nie przypuszczał , że po początkowej fascynacji w studenckich czasach, stanę się ponownie jej regularnym sluchaczem i to „w tak pięknych okolicznościach pokonywanej trasy”
No, dosyć na teraz. Pora do łóżka, bo szkoda soboty.
Szczecin, 24.08.2005