Do opisu wycieczki do Wieliczki jeszcze powrócę. Trzeba jednak gonić rozwój wydarzeń. Siedzę już na lotnisku w Gdańsku, by za trzy kwadranse odlecieć do Frankfurtu, a potem do Nanjing.Tylko dwa dni spędzone w Trójmieście po powrocie z Krakowa. Mimo, że przyjechałem tam z Krakowa razem z Tomkiem, niewiele czasu moglismy spędzić razem. Ale najważniejsze, że udało nam się załatwić wszystkie sprawy z jego szkołą.
Niestety, w międzyczasie okazało się, że kolejny zabieg wykonany w ubiegłym tygodniu w szpitalu niewiele tacie pomógł. Teraz czeka go operacja – kiedy, to się okaże, ale najprawdopodobniej za około dwa miesiące.
W pracy jak zwykle tyle się dzieje, że wciąz jestem o dwa kroki w tyle w stosunku do plaanów. Nie wiem ile musiałaby trwac doba, żebym mógł zdążyc ze wszystkim. Może po prostu trzeba kończyć o osiemnastej i nie przejmować się, co będzie potem?
Tyle się dzieje, ze juz plączą mi się dni. Coś, co się wydarzyło dwa lub trzy dni temu, sprawia wrażenie jakby miało miejsce przed tygodniem albo dalej.
Zaczyna się boarding. Pora zamykac laptopa i wsiadac do samolotu. Obym w dobrym nastroju lądował tu za trzy tygodnie.
Gdańsk, 17.07.2008; 07:45 LT