Czekając na wieści

– Popatrz, jaki zbieg okoliczności: – powiedziałem do kapitana – gdy tylko napisałem w raporcie, że inspekcję zakończyłem w Eastport, od razu przyszła wiadomość, że mam płynąć do Savannah. A gdy teraz napisałem, że skończyłem w Savannah, to natychmiast doszła Tampa.

– I po co to zrobiłeś? Po co pisałeś wcześniej? – zapytał z wyrzutem kapitan.

– Panie Second! – zawołał po chwili namysłu II oficera.

– Słucham.

– Panie Second, niech pan jak najszybciej narysuje na mapach kursy do Tampy!

Drugi poszedł rysować.

– No, zobaczymy czy zadziała – zastanawiał się nad efektywnością planu kapitan.

I zadziałało! Nie minęło osiem godzin, a już wykonana zawczasu przez Drugiego praca okazała się niepotrzebna. Przyszedł e-mail, że nie udało się załatwić ładunku z Tampy i teraz szukają czegoś na zachodnim wybrzeżu.

Dobry, misterny plan jest nie do przecenienia.

Późnym popołudniem dowiedzieliśmy się, że ze zdrowiem papieża coraz gorzej. Rozmaite wiadomości ogłaszałem już na statkach, ale niewiele tak poruszało ludzi na statku jak ta. Niesamowity jest ten spontaniczny żal zwykłych ludzi. Czasem mówi się, że to media kłamią, kreują rzeczywistość. Tu nikt przed nikim nie musiał udawać. Wystarczył zwykły sms bez komentarza by przekonać się, patrząc na twarze marynarzy jedzących akurat kolację i słuchając ich wypowiedzi, jak wiele dla każdego z osobna znaczy ta postać. Przycichły żarty i męskie dowcipy, towarzystwo spoważniało, ktoś wspomniał pamiętny 16 października, ktoś inny odciśnięty w pamięci epizod z którejś pielgrzymki do Polski… Ponoć najbliższe godziny mają być decydujące. Czekamy więc na poranne wieści.

Savannah, 31.03.2005

Komentarze