Na zwiedzanie Pafos poswięciliśmy znacznie więcej czasu niż poczatkowo zamierzaliśmy, ale też trudno było tak po prostu coś opuścić. Grobowce Królów, czy odkryte nieopodal portu domy z czasów rzymskich robią wrażenie, a przy tym rozrzucone są na dość rozległym obszarze. Jak dużym miastem było antyczne Pafos niech świadczy fakt, że amfiteatr znajdujący się na skraju udostępnionych do zwiedzania wykopalisk, tak naprawdę znajdował się w centrum miasta.
Do Kourion dojechaliśmy więc znów tuż przed zamknięciem, ale też na tyle wcześnie, że mogliśmy w miarę spokojnie kontemplować widoki z amfiteatru oraz w dużym pośpiechu, poganiani przez zamykających obiekt strażników, rzucić okiem na resztę.
Wieczorem w Limassol wtopilismy się w tłum przebierańców żegnających karnawał, zjedliśmy na kolację tradycyjne meze, po czym ruszyliśmy do Larnaki, skąd w środku nocy startować miał nasz samolot do Polski. Z niewielkim opóźnieniem (w Warszawie z powodu awarii musieliśmy opuścić podstawiony samolot do Gdańska i przesiąść się do innego) dotarlismy do domu.
Wczoraj jeszcze dwadzieścia kilka stopni ciepła pod bezchmurnym niebem Pafos, a dziś resztki śniegu, wilgoć, mżawka i temperatura nieco powyżej zera. Ostatnie kilka zajawkowych zdjęć dla rozgrzania, a wkrótce już na spokojnie o całości.
1. W Grobowcach Krółów
2. Jedna z mozaik w domu Dionizosa w Pafos
3. Koty mają szczególne zasługi w zasiedlaniu Cypru. Z dumą i godnością wygrzewają się więc na antycznych kamieniach.
4. Kourion w promieniach zachodzącego słońca.
5. Stare Limassol
Gdańsk; 22.02.2012; 23:40 LT