Pafos postanowilismy zostawić na dzień ostatni, a żeby potem nie zatryzmywać się nigdzie przed Limassol, postanowiliśmy najpierw wybrac się do Kourion oraz Kolossi.
Wszystko szło dobrze do zjazdu z autostrady, a potem… drogowskazy nagle poznikały. Zapytalismy w jakiejś wiosce miejscową ludność, lecz ci skeirowali nas do pobliskiego Kolossi, które też mielismy w planie, ale później. Skoro już jednak dojechaliśmy, zmieniliśmy plany.
Pamietam, że przed wiekami, na swoje osiemnaste urodziny serwowałem przyjaciołom słodkie, cypryjskie wino o nazwie Kolossi właśnie. Na etykiecie było zdjecie jakiegoś średniowiecznego zamku. I oto po latach, stanąłem pod jego murami.
A do Kourionu nadal nie moglismy trafić. Kiedy już pojawił się drogowskaz, zawiódł nas do… Muzeum Kourionu, a nie do antycznego miasta. Błądzilismy, a wystarczyło okazać trochę więcej cierpliwości i pojechać dłużej drogą B6, aż pojawi się ogromna tablica z właściwą informacją. Kiedy dotarlismy wreszcie pod szlaban z okienkiem kasowym była 16:45 i pani zaczyanała zamykać okiennice.
– Już zamknięte. Proszę przyjść jutro.
I tak zamiast ułatwić sobie życie, pogmatwalismy plan, bo na dziś i mozaiki w Pafos, i tamtejsze wykopaliska, i drugie podejście do Kourion…
1. Zamek w Kolossi
2. Resztki ocalałych fresków z maleńkiego kościoła Św. Barnaby. Uwielbiam te bizantyjskie malowidła.
3. Wieczorne Pafos
Pafos; 21.02.2012; 10:15 LT