Nie znałem Michała. Marysiaf-5, czytelniczka “Mojej Szuflady”, zwróciła kiedyś moją uwagę na potrzeby chorego chłopca, opisane w blogu „Za co on się obraził”.
Tyle jest cierpienia wokół nas, tyle ludzkich nieszczęść, że chyba tylko święci potrafią pochylic się nad każdym z nich. Może dlatego wielcy tego świata jak i bezimienne tłumy tak podziwiały i kochały Matkę Teresę z Kalkuty?
Wystarczy zwolnić bieg, zatrzymać się na chwilę, by jedno z ogromu cierpień anonimowe być przestało. Czasami wracała, przelatywała gdzieś przez głowę myśl, co teraz dzieje się z tym chłopakiem? Czy jest mu lżej, czy może niesty nie? Życie goni, nie zostawia czasu na nic. Dobrze, że refleksje mogą przychodzić nawet podczas harówki, bo inaczej w tym pośpiechu zredukowałbym się do poziomu warzywa. Gdzieś w tym ciągu monotonnie przewijających się, stoczniowych dni, znów trafiłem na komentarz Marysif-5. Sugestia, bym zajrzał na tamten blog, na który ona też kiedys trafiła przypadkiem. Jak wszystko co robię, w locie go przeczytałem i zakodowałem w pamięci, by kliknąć na tamtą stronę, kiedy znów zasiądę przed komputerem wyłącznie w celach prywatnych. Kiedy następnego dnia znalazłem na to czas, przeczytałem uaktualnioną informację, że Michał, poza modlitwą, nie potrzebuje już pomocy. Odszedł w czwartek wieczorem.
Tyle smutku przyniosłata wiadomość, chociaż nawet trudno powiedzieć, że otarlem się o jego życie. Ot, gdzieś tam na chwilę zatrzymałem się…
Marysiaf-5, jak wczesniej parę innych osób nawiązała do mojego wpisu p.t. „Dzień Ojca”. Uświadomiłem sobie jak bardzo niewiele znaczące są kłopoty, które opisywałem. Przypomniałem sobie jak bardzo szczęśliwym jestem człowiekiem. Ile ludzi oddałoby wszystko, by mieć tylko takie zmartwienia? Tomek walczył, pisał odwołania i jego marzenia się spełniły. W końcu został przyjęty do klasy IB. Paulina, wierzę, też da sobie radę i może w nowy rok szkolny wejdzie mądrzejsza o pewne doświadczenia. Obydwoje są zdrowi, pełni energii, weseli. Każdego dnia powinienem dziękować Bogu za ten dar.
Ostatnio znów wracałem do płyty z koncertem „Zielono mi” oraz z rozmowami z Agieszką Osiecką. I w kontekście śmierci Michała jeszcze raz nabrały aktualności słowa poetki (cytuję z pamięci, więc może nie dosłownie): Pamiętaj by w życiu nie odkładać niczego na później. Bo może nie być żadnego ”później”. Bo nagle w środku dnia wyłączą ci prąd, pstryk…
Jiangyin, 12.07.2009; 06:10 LT