CHINY (2) – POCIĄGI DUŻYCH PREDKOŚCI

Pociągi podczas naszego pobytu w Chinach miały odgrywać główną rolę w zapewnieniu nam odpowiedniej mobilności. Z lotniska Szanghaj Pudong do miasta można dotrzeć zwykłą linią metra, lecz my postanowiliśmy skorzystać z pociągu lewitującego na poduszce magnetycznej. Bo jeśli nie w Szanghaju to gdzie? W Niemczech istnieje trasa testowa, lecz na testach żywot kolei transrapid w zasadzie się zakończył. Próbowała wykorzystać napęd magnetyczny Japonia oraz Korea Południowa, ale to połączenie szanghajskiego lotniska z miastem stało się najbardziej znanym na świecie komercyjnym wykorzystaniem tego typu napędu z rozwinięciem wielkich prędkości.. Linia Maglev (skrót od angielskich słów magnetic levitation) rozpoczęła swoją działalność 1 stycznia 2004 roku.

Bilet w jedną stronę kosztuje 50 yuanów. Tam i z powrotem (ważny 7 dni) 80 yuanów czyli równowartość około pięćdziesięciu złotych. Wybraliśmy opcję tam i z powrotem. Z różowym kartonikiem w ręce ruszyliśmy do bramek prowadzących na peron.

SHA 22

Wejście wymagało poddania się kontroli na bramkach bezpieczeństwa. Myślałem, że dotyczy to tylko Maglevu, lecz później okazało się zmorą podczas korzystania z metra i nie tylko, kiedy każdorazowe wejście na stację oznaczało zdejmowanie plecaka oraz prześwietlanie wszystkich toreb. Uciążliwe, ale przyjmowaliśmy to ze zrozumieniem. W takim świecie, pełnym terrorystycznych zagrożeń obecnie żyjemy.

W zależności od pory dnia (w szczycie lub poza szczytem) pociąg rozwija maksymalną prędkość albo trzysta, albo czterysta trzydzieści kilometrów na godzinę. Na testach osiągnął jednak nawet 501 km/h, a w teorii może o wiele więcej.

SHA 23

Pomimo, że działa już ponad dwanaście lat, wciąż stanowi pożądany obiekt fotografowania przez podróżnych.

SHA 21

Pokusie ulegliśmy i my.

SHA 06

Maglev w Szanghaju ma tylko dwie stacje. Lotnisko Pudong oraz Longyang Road. Tak naprawdę, aby dostać się z lotniska do centrum miasta, należy na stacji końcowej wysiąść i przesiąść się do metra. Jest to trochę uciążliwe, a poza tym jeśli placi się dużo drożej niż za inne środki transportu, oczekuje się dogodnych przystanków. Plany były większe. Linia miała połączyć dwa duże szanghajskie lotniska znajdujące się po przeciwnych stronach metropolii. Podróż 55 kilometrów między nimi miała zająć około 15 minut. Projekt w końcu upadł wskutek protestów mieszkańców obawiających się promieniowania, a bardziej pewnie z powodów ekonomicznych. Wybudowanie działającej obecnie części pochłonęło 2 miliardy euro, a od tamtego czasu koszty znacznie wzrosły.

Nie ma obecnie widoków, by Maglev miał pojechać dalej niż na Longyang Road. Kursuje zapełniony w nieznacznej części, dość drogi i wymagający przesiadek na dalszą podróż. Coraz częściej więc mówi się, że była to inwestycja na pokaz.

SHA 20

Metrem pokonaliśmy dalszą część trasy do dworca kolejowego Szanghaj Hongqiao. Pamiętam swoje loty wewnątrz Chin z lotniska Hongqiao. Był to stary budynek, zatłoczony do granic możliwości. To co zobaczyliśmy teraz przyprawiało o t.zw. opadnięcie szczęki. Gigantyczny hub transportowy składa się z ogromnego terminalu lotniczego, czterokrotnie większego od swojego poprzednika, a obok niego, w budynku o bliźniaczej fasadzie znajduje się wspomniany dworzec kolejowy. Olbrzymia hala o wysokości kilku pięter, z czego dugą kondygnację zajmują perony. Stamtąd mieliśmy jechać do Pekinu.

Bilety kupiliśmy wcześniej przez internet, lecz w Chinach system sprzedaży działa nieco inaczej niż u nas. Po zakupie otrzymuje się voucher, z którym należy zgłosić się do okienka kasowego na dworcu. Dopiero tam zostaje on wymieniony na bilet. Kartonik wielkości karty kredytowej.

SHA 07

Z tym biletem można dostać się na peron, lecz nie od razu. Dostęp wygląda podobnie jak przy bramkach prowadzących do samolotu na lotnisku. Pasażerowie czekają przy określonym numerze bramki (tu odpowiadającej numerowi peronu) i czekają, aż obsługa zacznie ich wpuszczać, kontrolując bilety tak jak kontroluje się karty pokładowe przy wejściu do samolotu. Czekaliśmy w długiej kolejce.

SHA 09

Nic dziwnego. Liczba podróżujących Chińczyków może przyprawić o zawrót głowy. Ponoć każdego dnia pociągi dużych prędkości mogą przewozić pomiędzy Szanghajem i Pekinem jakieś dwieście tysięcy ludzi. Ci wszyscy ludzie korzystają z tego dworca. A to przecież tylko jedna linia.

SHA 15

Na wszelki wypadek wprowadziliśmy procedury awaryjne na wypadek gdybyśmy w tłumie niechcący się rozdzielili, a z jakiegoś powodu kontakt przez telefon komórkowy był niemożliwy,

Linia szybkiego pociągu z Szanghaju do Pekinu liczy 1318 kilometrów. Mieliśmy pokonać tę trasę w niecałe pięć godzin.

SHA 17

Niedawno, 30 czerwca, minęło pięć lat odkąd oddano do eksploatacji tę linię. Chińczycy podjęli się wyzwania budowy od podstaw takiego przedsięwzięcia w kwietniu 2008 roku, a już dwa i pół roku później, w listopadzie 2010 roku szyny na całej długości były ułożone. Ułożone? Ułożyć to pestka. Aż osiemdziesiąt procent tej trasy biegnie po estakadach i w tunelach. To właśnie tutaj wybudowano najdłuższy wiadukt na świecie. Ma 164 kilometry! Drugi co długości wiadukt na świecie (114 kilometrów) też znajduje się na tej trasie. Wszystko w dwa i pół roku. Takie coś to chyba tylko w Chinach. Kiedy przypominam sobie remont torów na trasie Gdańsk – Warszawa sprzed kilku lat… Nie, lepiej nawet nie próbować porównań. Inna sprawa, że Chińczyków stać było wyłożyć 32 miliardy dolarów na takie cacko, które 30 czerwca 2011 roku rozpoczęło regularne kursy. Maksymalna prędkość takiego pociągu wynosi 394 km/h, ale w codziennej eksploatacji ustalono ją na 300 km/h.

SHA 10

Dworzec Pekin Południe (Beijing South, albo jak kto woli Beijing Nan) w niczym nie ustępuje molochowi w Szanghaju, a może nawet go przewyższa. Też ogromne przestrzenie w potężnej hali, tak samo mnóstwo ludzi i to samo nasze zagubienie wśród znaków chińskiego alfabetu. Dobrze, że pociągi mają swoje numery. Przynajmniej nie trzeba odczytywać nazw miast po chińsku, a wystarczy wyszukać numer pociągu, by dowiedzieć się na jaki peron należy się udać.

SHA 14

W Pekinie ledwie ludzie opuścili pociąg, a na peronie już pojawiła się ekipa sprzątająca. Sprzątali nie tylko pociąg, lecz także sam peron, którego gładka, granitowa posadzka i tak lśniła perfekcyjnie.

SHA 13

Na całej trasie do Pekinu pociąg zatrzymał się tylko na dwóch przystankach. Dlatego mógł pokonać tę trasę znacznie szybciej niż ten, którym jechaliśmy w odwrotnym kierunku, a który stawał w wielu innych miastach.

SHA 19

Kiedy po trzech dniach w Pekinie wróciliśmy wieczorem do Szanghaju, poszliśmy do hotelu tylko się przespać. Nazajutrz  rano takim samym pociągiem udaliśmy się do Suzhou. Znacznie bliżej, bo tylko 75 kilometrów od Szanghaju.

SHA 18

W Souzhou mielismy spędzić tylko jeden dzień. Na nocleg znów wracaliśmy do Szanghaju. Nasz pociąg odjeżdżał o 19:30, lecz kto trafił do Souzhou, ten wie, że niełatwo opuścić to miasto pełne kanałów i przepięknych ogrodów. Źle oceniliśmy czas, a raczej zbyt dużo chcieliśmy zobaczyć. Kiedy w końcu metro wiozło nas w kierunku dworca zorientowaliśmy się, że najprawdopodobniej zobaczymy czerwone światła odjeżdżającego pociągu. I tak rzeczywiście się stało.

Były oczywiście jeszcze następne pociągi, więc zakładaliśmy, że kupimy bilety na późniejszą godzinę. Co jednak z tymi niewykorzystanymi?  Z naszych doświadczeń w Polsce spodziewaliśmy się, że za nie raczej nic nam nie będzie się należało. Przybyliśmy po odjeździe. No, może w najlepszym wypadku uda się wytargować zwrot z potrąceniem 10%, gdyby kasjerka przymknęła oko na nasze spóźnienie.

– Przepraszam ale uciekł nam pociąg – rozpocząłem rozmowę podając niewykorzystane bilety  – Czy możemy oddać te bilety i kupić na późniejszy?

Pani wzięła obydwa kartoniki.

– Czy o 20:00 Wam pasuje?

– Tak!

Pani kliknęła gdzieś i za chwilę z uśmiechem podała nowe bilety.

– Ile płacimy?

– Nic.

Staliśmy jak zamurowani. Cała operacja przy okienku trwała nie dłużej niż dwie minuty. Bez pisania reklamacji, protokołów… Nie było jednak czasu na rozmyślania. Jeśli nie chcieliśmy się spóźnić po raz drugi. Pociągi kursują bowiem często. W godzinach szczytu nawet co pięć minut. Doświadczyliśmy tego podczas rezerwacji biletów na pociąg powrotny z Pekinu.

– Możemy jechać tym o 16:00.

– Ok, bierzemy ten. O, nie… Na niego już wszystkie miejsca wyprzedane.

– To kupmy bilety na ten o 16:05.

Czy ktoś może sobie to wyobrazić? Na trasę o długości ponad tysiąca trzystu kilometrów pociągi w pewnym momencie odjeżdżają z częstotliwością zbliżoną do metra! Gdybyśmy wtedy nie dali rady kupić biletów także na pociąg o 16:05, to kolejny odjeżdżał o 16:19.

SHA 16

Tak, to była wyprawa pod znakiem pociągów i marzy mi się powtórka. Zwiedzanie innych fragmentów tego wielkiego kraju z wykorzystaniem kolei.

Gdańsk, 04.07.2016; 23:55 LT

Komentarze