Przyjeżdżasz jeszcze czasem
– bilet masz zniżkowy –
i siadasz w końcu stołu
do naszej zwykłej rozmowy
herbatę – jak dawniej – słodzisz
i pijesz raczej słabszą
próbujesz coś powiedzieć
lecz nie wiesz jak zacząć
papierosa znowu zapalam
ty gasisz go smutnym wzrokiem
dla ciebie zawsze będę
małym niemądrym chłopcem
a tu już wnuki – moje dzieci
proszą by opowiadać o tobie
niebo z tobą ściągam im na ziemię
lecz i tak nie wszystko opowiem
przyjeżdżaj więc jeszcze czasem
niech będzie Bóg wyrozumiały
przecież nie możesz tak na zawsze
samych nas tutaj zostawić
a pod wieczór niech białe gołębie
przyfruną z drabiną strażacką
i niech prowadzą cię za ręce
nad Kraków i wieżę Mariacką
("Białe Gołębie" – Adam Ziemianin)
Mojej Mamie w trzecią rocznicę śmierci.
Aż nie chce się wierzyć, że już tak długo nie ma Jej wśród nas. Jeszcze tak niedawno wyglądała mnie w oknie w piątkowe wieczory, gdy przyjeżdżałem z Gdyni na weekendy… Jeszcze w telewizji nadawane są te same programy, które podczas owych weekendów wspólnie oglądaliśmy…
Czasem też jeszcze złapię się na tym, że chciałbym Jej to i owo opowiedzieć… Coraz rzadziej jednak, bo tamten okres oddala się na osi czasu badzo szybko. Życie toczy się dalej. Zostaje pamięć i nadzieja na fliżankę herbaty i sernik podczas wieczoru pełnego opowieści gdy czas przestanie już mieć znaczenie.
Jiangyin, 18.04.2009; 04:00 LT