BERLIN ŚWIĘTUJE (1)

Odprowadzałem Tomka do samolotu. Pełen niepokoju, bo chociaż to juz nie pierwsza  jego samodzielna podróż, to jednak Ameryka Południowa jest wyzwaniem. Dużo bardziej doświadczeni miewali tam problemy, więc entuzjazmu z powodu kierunku jego wyjazdu nie było. Jeśli coś pójdzie źle, będę mieć wszystkich przeciwko sobie. Powiedziałem mu to w trakcie pożegnania, prosząc by zachował rozsądek w trosce o siebie, ale nie tylko.

Jego samolot odlatywał niedługo przed rozpoczęciem ćwierćfinałowego meczu Niemcy – Argentyna. Pomyślałem, że skoro jestem już w Berlinie to grzechem byłoby nie obejrzeć go razem z miejscowymi kibicami. Co prawda szczęścia im raczej ostatnio nie przynoszę, ale do trzech razy sztuka…

Zamiast więc na autostradę wiodącą do Szczecina, pojechałem do centrum.

Niemcy jak już coś zrobią to porządnie i z rozmachem. Zamknęłi spory kawał jednej z głównych ulic i urządzili w niej strefę kibicowania.

Berlin FIFA fans zone 04

Ale jak urządzili! Co kilkadziesiąt metrów stały wielkie telebimy. Ostatni z nich znajdował się nad wielką sceną zamykająca ulicę.

Berlin FIFA fans zone 02

Wzdłuż ulicy zaś, przez całą jej długość, po obu stronach bufety, stoiska z pamiątkami, piwo, a jeśli piwo to i toalety. Nawet tymczasowe bankomaty znalazły się w tej strefie, że o pawilonie do oglądania meczu w 3D nie wspomnę.

Berlin FIFA fans zone 03

Żeby było bezpiecznie, przy wejściach ochroniarze kontrolowali każdego wchodzącego. Podejrzane butelki, ostre przedmioty i.t.p. były konfiskowane.

Berlin FIFA fans zone 01

Stosowne ostrzeżenia były wywieszone już przed wejściem. Dlatego można było zauważyć grupki raczące się ciężkimi alkoholami poza strefą kibicowania.

Pierwsza bramka padla zanim dotarłem na ten teren. Fani niemieckiej reprezentacji zdązyli juz ochłonąć i troche drżeli o wynik, bo Argentyńczycy nie odpuszczali. Kiedy rozpoczęła się druga połowa, bez problemu kupiłem sobie goracego bratwursta i zimne piwo, bo nikomu nie przyszłoby do głowy odrywać oczu od ekranu.

Berlin FIFA fans zone 05

Berlin FIFA fans zone 08

Kiedy jednak padła druga bramka sukces wydawał się coraz pewniejszy. Tym bardziej, że czasu do końca pozostawało niewiele, a na dodatek to Niemcy złapali wiatr w żagle, podczas gdy z Argentyńczyków jakby uszło powietrze. Chyba stracili wiarę. Próbowali, ale niemrawo. Na ulicy „17-ste Juni” panowała już tymczasem euforia.

Berlin FIFA fans zone 06

Niemcy atakowali. Po kolejnej akcji ktoś się odwrócił i krzyknął do mnie, że zaraz będzie trzy do zera. I chyba nie minęły dwie minuty gdy jego proroctwo się spełniło.

Berlin FIFA fans zone 07

Ludzie zaczęli spontanicznie tańczyć i spiewać. Tłum mnie porwał nie pytając, czy mam ochotę. A trzeba przyznać, że dodatkowo był nakręcany przez wodzireja na wielkiej scenie, który podsuwał kolejne zwrotki do odśpiewania. A, że Niemcy w śpiewaniu w bier stubach są zaprawieni, nie trzeba było czekac na odzew. W ogóle byłem zaskoczony spontanicznością radosnej zabawy w piknikowej atmosferze. Nikt nikogo przy tym nie bił, nie wyzywał. Chcialbym, żeby tak kiedyś u nas… Na siatkówce, na skokach już jest, ale futbol jakoś szczęścia nie ma.

Kiedy Klose strzelił czwarta bramkę jedna z dziewczyn stojących obok wylała półlitrowy kubek piwa na moją głowę, co było nawet przyjemne w spiekocie panującej o tej porze. Nie był to jedyny kubek, który nie został wypity. Nad tłumem polała się cała fontanna piwa i innych napojów.

Berlin FIFA fans zone 09

Niemcy umyslili sobie w tych mistrzostwach, że jak ich przeciwnik zaczyna się na literę A, to pakuja mu cztery bramki. Z Australią wygrali 4:0, co nikogo specjalnie nie zdziwiło. Jednak 4:1 z Anglią to juz był szok, a po 4:0 z Argentyną wyrastają na głównego fawotyta do turniejowego trofeum. Swoją drogą jeśli tak by się stało, to byłby to tytuł w pełni zasłużony, skoro na swojej drodze pokonaliby po Anglii i Argentynie także Hiszpanię i (prawdopodobnie) Holandię, ale nie dzielmy skóry na niedźwiedziu.

Ciekawe jak zmieniają się nastroje. Po zakończeniu rozgrywek grupowych na portalu Gazeta pisano:

Nasz kontynent utrzyma do ćwierćfinałów zaledwie trzy z 13 reprezentacji, co jest dlań najmarniejszym – biorąc poprawkę na zmieniającą się formułę turnieju – mundialowym bilansem po wojnie. (…) Kto południowoamerykański maraton [eliminacji] przetrwa, musi być groźny, tymczasem kwalifikacyjny spacer w Europie rozleniwia i przeszkadza selekcjonerom

Tymczasem wszystkie te trzy drużyny przeszły dalej, odprawiając w ćwierćfinale z kwitkiem Brazylię, Argentynę i Paragwaj. Z całym szacunkiem dla Urugwaju, trudno uwierzyć, by ten zespół w wyscigu o Puchar Świata wykolegował na ostatniej prostej europejską koalicje złożoną z Niemiec, Hiszpanii i Holandii.

Ja tu się rozpisałem, a zdjęcia z Berlina czekają…


Szczecin, 04.07.2010; 02:00 LT

Komentarze