BARCELOŃSKI GOTYK

Kiedy jedzie się tylko na weekend, wazna staje się kazda godzina. Tymczasem w Monachium padał śnieg i zamknięto pas startowy, aby usunąc z niego biały puch. A ponieważ jest to jedno z najruchliwszych lotnisk w Europie, kiedy po kilkudziesięciu minutach wznowiono starty, nasz samolot był trzydziesty trzeci w kolejce. Na dodatek kazdy musiał się poddac procedurze odmrażania ruchomych elementów skrzydeł. W efekcie wystrtowaliśmy z prawie dwugodzinnym opóźnieniem. Szybko jednak o tym zapomnielismy, kiedy minęliśmy zachmurzony obszar i pod nami ukaząły się Alpy.

W Barcelonie po odnalezieniu hotelu, zostawilismy walizki i szybko ruszylismy na zwiedzanie. Paulina uwielbia gotyk, wiec spacer rozpoczelismy od sredniowiecznej częsci miasta, a w niej od katedry.

Wysokie filary, skomplikowane sklepienia i bogactwo kaplic w bocznych nawach robiły wrażenie. To własnie za strzeliste, wysmukłe kształty tak bardzo gotyk podoba się Paulinie. Oglądalismy z przyjemnością

Jedna z kaplic, nahjważniejsza, znajduje się pod głównym ołtarzem. To kaplica Św.Eulalii, patronki miasta. Święta Eulalia miała ponoc trzynascie lat kiedy przeszła na chrześcijaństwo, za co została zabita przez Rzymian, którzy panowali wówczas na tym terenie,

Wiek Eulalii uwieczniono m.in. w liczbie gęsi, które zwyczajowo hodowane są wśród katedralnych krużganków. Stadko liczy sobie trzynascie sztuk.

Od gęsi znacznie ciekawsze są jednak same krużganki i patio nimi otoczone.Na tym cichym, odseparowanym od teraźniejszości placyku zabłąkał się natralnych rozmiarów anioł.

Teraz, przed Bożym Narodzeniem są tam też ustawione figury szopki.

Zmierzchało kiedy opuscilismy katedrę. Poszlismy na spacer labiryntem wąskich uliczek. Wśród nich uwagę zwracał bogato zdobiony most łączący stojace naprzeciw siebie budynki. Ponoc projektanci wzorowali się przy jego tworzeniu na słynnym, weneckim Moście Westchnień. Pewne podobieństwo rzeczywiscie widać. Rozczarowuje jednak fakt, że most jest dziełem architektów… XX-wiecznych. Stry jest tylko pozornie. W rzeczywistości nie ma nawet stu lat.

Pod mostkiem w obydwie strony sunął sznur turystów raz mieszkańców. Wystarczyło jednak zejsć nieco w bok, by natrafic na zupełnie puste, odludne zaułki, szczególnie nastrojowe w skąpym oświetleniu.Klucząc wśród uliczek, dotarlismy do Placa del Rei, do którego przylega dawny zamek królewski.Najwieksze wrazenie robi jednak usytuowana w jednym z narozników strażnica króla Marcina (Mirador del Rei Marti). Ten dziwny budynek jak z zupełnie innej epoki, niczym drapacz chmur góruje nad okolicą.

Kontynuowalismy nasz marsz w kierunku Ramblas, jak się nam poczatkowo wydawało, a w rzeczywistości do Barcelonety, jak sie okazało później. Wąskimi pasażami pełnymi najprzerózniejszych sklepów wędrowaliśmy obserwując ich ofertę.

Wśród nich jeden ze sklepików kusił tradycyjnymi szynkami z tego regionu.

Tak zupelnie przypadkiem doszlismy do bazyliki Santa Marta del Mar. Wydaje się ona jeszcze bardziej wysmukła, a kolumny jeszcze wyzsze niż w katedrze.

Jedynie wystrój wnetrza zdecydowanie ustepuje katedrze. Surowość i ascetyzm bazyliki kontrastuje z przepychem katedry. Nie potrafiłem zrozumieć skąd taka różnica w stylu i dopiero w przewodniku przeczytałęm, że bazylika spłonęła podczas wojny domowej. Zachowały się jedynie gołe mury i w większości tak już zostało. Ale też dzięki temu nie giną w tłumie interesujące fragmenty jak na przykład ta nowowczesna płaskorzeźba.

Z bazyliki do położonych w Barcelonecie knajpek było już tylko kilka kroków. Tam poszliśmy zjeść kolację, lecz po drodze kupilismy jeszcze tutkę prażonych kasztanów – bardzo podobnych do tych, które rosną u nas.

Nieprzespana poprzednia noc i intensywny, pierwszy dzień pobytu w stolicy Katalonii kazały nam po kolacji wrócic do hotelu. Trzeba było spróbowac odespać zaległości.

Po drodze Paulina zwróciła moją uwage na fakt masowego noszenia szalików (i eksponowania ich) przez miejscowych mężczyzn. Wyraźnie panowała tam zdrowa skądinąd moda na ten element ubioru.

W hotelu usnęlismy niemal natychmiast. Dźwięk budzika w telefonie komórkowym obudził mnie dopiero po jedenastu godzinach

Gdynia, 18.12.2008; 01:20 LT

 

Komentarze