BĄDŹ ZDRÓW, STAN.

Dziwny to rok. Radości mieszają się ze smutkiem przemijania. Moja mama odzyskuje siły. Powiedziała „będę chodzić” i udało jej się. Dowiedziałem się przez telefon, że już nawet wychodzi na krótkie spacery. Jeśli to nie cud to co? Przecież leżała już przykuta do łóżka bez siły by się unieść, z trudnością kojarzyła fakty, myliła pory dnia. I przestała przyjmować leki. Wydawało się, że to koniec. Wierzę, że dobry Bóg pozwoli jej i mojemu tacie dotrwać przynajmniej do jubileuszu 50 lat małżeństwa. To chyba obecnie ich jedyne, ostatnie wielkie marzenie.

Tymczasem otworzyłem skrzynkę poczty elektronicznej, a tam niespodzianka. List od pastora Stana. Nie pamietam już czy wspominałem na blogu o nim, o porcie Liverpool, gdzie odwiedza statki i stara się nieść marynarzom z całego świata dobrą nowinę i zarazem tworzyć namiastkę domu. Gesty jego i parafian są szczególnie ważne w okresach świątecznych, kiedy rozłąka z najbliższymi szczególnie daje się we znaki. Tak właśnie poznałem Stana. Tuż przed Bożym Narodzeniem 1998 roku odwiedził nasz statek ze świątecznymi upominkami od swoich parafian. Potem pisywaliśmy do siebie co jakis czas.

Tym razem pisał w imieniu swoim oraz żony, Ireny.

Our reason for writing this letter just now is to ask for your prayers for
us in these days. A number of friends know about our situation at this
present time and have been praying and upholding us before the Lord and for this
we are most grateful indeed. We also want to thank those who have very kindly
sent in Get Well Cards; Email messages and phone calls. Thank you once again
for your love in Christ.

Jakieś dziwne mam przeczucie, ze to list pożegnalny. Stan pisze o chorobie swojej oraz żony. Wspomina o zyciu: For the past 48 years I continue to reach out to seamen who visit the Port of Liverpool with the Word of God.(…) I visit the ships in the port and take literature in a number of languages in a case which is around 60-80lbs in weight and run up 60 step gangways like a mountain goat at two a time.

Niestety, więcej miejsca poświęca chorobie kończąc relację konsultacji lekarskich słowami: Then I was told that they could do nothing for me.

Takie słowa brzmią jak finał. Po nich zazwyczaj zapada kurtyna i zapalają się światła na widowni. Przedstawienie zakończone, mozna się rozejść. Jeszcze tylko oklaski, dobrze pamiętane z kwietniowego pożegnania Jana Pawła II. Ale zanim nastąpią, pamięć przywołuje aktywność naszego papieża. Do samego końca. I tak też zamierza zyć Stan. We have no intention of retiring or giving up the work on the ships at the
present but we do believe that God is going to take us on to greater things.(…)
Some meetings which I have had lined up have been very kindly put on hold
for the time being and I trust to be able to follow them up later.

Wierzę, ze Ci sie uda, Stan. Walcz, jak walczy moja mama. Będę polecać Cię Bogu w swoich modlitwach.

Yes, at times God allows us to be set aside, in order that He can get our
full attention, and we so we ask that you will continue to uphold us before the
Throne of Heavenly Grace and out of this period in our lives He shall be
glorified and His Kingdom extended.

Liverpool, 05.09.2005

Rio de Janeiro, 11.09.2005

Komentarze