AZORY (4) – ZNÓW WULKANY

 

Tak się zagalopowałem w pisaniu, że pominąłem naszą wizytę w drugim (po Ponta Delgada) co do wielkości mieście wyspy, a mianowicie Ribeira Grande. Pojawiało się ono co jakiś czas w naszych wędrówkach po Sao Miguel i byc może dlatego nie odnotowałem tej pierwszej wizyty. Tak jak każde miasto, posiada charakterystyczne kościoły, często pobudowane na górce, pod którą prowadzą szerokie schody.

Azory 133

I podobnie jak inne miasta składa się z labiryntu wąskich uliczek, przy których pobudowane zostały malutkie, kolorowe domki. Każdy z obowiązkowym wizerunkiem  świętego na ceramicznych płytkach wmurowanych w elewację.

Azory 132

To właśnie po tym pierwszym spacerze odkryliśmy niewielką restaurację przy rybackim porcie w położonej niedaleko Ribeiry miejscowości Rabo de Peixe. Oprócz rozmaitych ryb, które przed zamówieniem mogliśmy obejrzec sobie na specjalnym plakacie (co za ogromna różnorodność gatunków!), serwowano tam przepyszne, grillowane kalmary.

Azory 131

Zanim je przyrządzono delektowalismy się miejscowym serem, bo zielone Azory to przede wszystkim pastwiska. Krowy widać wszędzie. Pasą się spokojnie na nierzadko stromych zboczach wulkanów, a efekty pracy mleczarzy są wszechobecne.

Między Rabo de Peixe a Ribeira Grande zrobilismy jednak jeszcze jeden przystanek, zaintrygowani drogą odchodzącą w bok, w kierunku urwiska. Zatrzymaliśmy auto na jej końcu, podeszliśmy jeszce kawałek na piechotę i po chwili ujrzeliśmy wciśniętą głęboko miedzy skały piaszczystą plażę. Była zupełnie odcięta od świata – prowadziła na nią wąska ścieżka i dobudowane drewniane schody. A z nich szalony bieg – z kilkunastometrowej góry piachu prowadzącej z urwiska na samą plażę. Postanowiłem, że musimy tam przyjechać koniecznie raz jeszcze w słoneczny dzień, by zakosztowac kąpieli w oceanie.

Azory 134

Przed powrotem do hotelu wybraliśmy się jeszcze nad urwiska położone po sąsiedzku, pozbawione piaszczystych plaż, najeżone skałami, niedostępne.

Azory 135

Azory 136

Możnaby siedzieć i godzinami kontemplować widoki.

Przegonił nas deszcz. Wróciliśmy nieco wcześniej do hotelu i urządziliśmy sobie ananasowy wieczór. Pachnące, soczyste owoce, sery i obowiązkowe wino, którego na Azorach również dostatek i profanacją byłoby nie pić lokalnego. W telewizji leciała transmisja kolejnego, mundialowego meczu, lecz niewiele z niej pamiętam, mrucząc z zachwytu nad wdziękami mojego Anioła. Czyż może być coś piękniejszego od skrycia się wspólnie pod ciepłą kołderką w taki deszczowy wieczór?

Azory 137

Obudziło nas znów piękne słońce. Postanowiliśmy wykorzystać pogodę, by wybrać się na inny z wulkanów, tym razem na zachodnim skraju wyspy. Njapierw jednak objechaliśmy nasze miasteczko, Capelas, natrafiając na drogę prowadzącą do portu. Port to oczywiście bardzo na wyrost określenie. Podobnie jak już widzieliśmy to w kilku innych miejscach, do wody prowadził betonowy slip, na którym „odpoczywały”sobie łodzie.

Azory 83

Za tym slipem wąska skalista półka, w sam raz na jedną osobę, prowadziła nas jeszcze kawałek wzdłuż klifu, o który rozbijał się łagodny, oceaniczny przybój. Ależ tu muszą być widoki podczas sztormów!

Azory 84

To, co najpiękniejsze, to dostęp do takiej przystani. Mieszkańcy Sao Miguel, chociaż otoczeni oceanem, dojście do niego musieli wykuwać w skałach. Z położonej na urwisku miejscowości prowadzi w dół skalną półką kręta i przeraźliwie wąska droga. Dość powiedzieć, że w najwęższym miejscu nasza malutka toyota aygo miała zaledwie kilkadziesiąt centymetrów luzu po obu stronach. Większe auta niemal ocierały się o skały.

Azory 81

Azory 82

Jak wspomniałem, droga jest kręta i dlatego nie widać całego jej odcinka. Nie wiem jak dają sobie radę ci, którzy zdążając w przeciwnych kierunkach nagle spokają się w połowie. Ktoś musi się wycofać, lecz manewrowanie tyłem na takiej stromiźnie przy braku miejsca niechybnie prowadzić musi zadrapań karoserii. Oczywiście takie spotkanie trafiło się i nam, na szczęście w początkowym odcinku naszej drogi powrotnej pod górę, gdzie wycofać się było jeszcze stosunkowo łatwo. Żeby więc nie kusić losu po raz kolejny ustaliliśmy, że Anioł pójdzie przodem na piechotę, żeby zatrzymać ewentualne auta mające zamiar jechać z góry, a ja za nią pojadę naszym autkiem. Wyglądało to trochę jak ów beduin z dowcipu, przemierzający na wielbłądzie pustynię ze swoją żoną maszerującą przodem.

– Cóż to sąsiedzie, dokąd zmierzasz? – pyta go napotkany inny beduin.

– Żona zachorowała, więc jadę z nią do lekarza.

Podobnie ja „wiozłem” Anioła na wycieczkę. Na szczęście dystans nie był duży i po kilku minutach znów mogła zająć miejsce obok mnie.

Wybraliśmy drogę wzdłuż wybrzeża, dłuższą, ale za to „widokową”. Zatrzymywaliśmy się w rozmaitych miejscach by na spokojnie nasycić oczy krajobrazami. Jednym z najbardziej spektakularnych był widok z Przylądka Escalvado na sterczące daleko w dole sklane szpikulce i położone na nadmorskiej równinie (rzadkość na Azorach) misteczko Mosteiros

Azory 85

Bylismy juz wtedy bardzo blisko szczytu wulkanu, którego ogromny krater miał kilkanaście kilometrów obwodu. Jego korona, widoczna przed nami niemal dotykała chmur, które w międzyczasie pokryły niebo całkowicie.

Azory 86

Co znajduje się wewnątrz tego wielkiego leja? Oczywiście jezioro! Ale nie tylko. Na skraju owego jeziora pobudowano bowiem miasteczko Sete Cidades. Ot, mieszkają sobie ludzie w kraterze wulkanu.

Zjechaliśmy prowadzącą w dół drogą. Nie wjeżdżaliśmy do miasta lecz pojechaliśmy dookoła jeziora (a właściwie dwóch, bo wąska cieśnina dzieli je na wielkie Jezioro Niebieskie oraz znacznie mniejsze Jezioro Zielone. Wysoki poziom wody w Lagoa Azul sprawił, że droga została podtopiona i musiliśmy się wycofać. Byliśmy dokładnie na przeciwległym brzegu w stosunku do Sete Cidades.

Azory 87

Potem czekała nas ostra jazda serpentynami pod górę i ponowne widoki na to miasteczko, już z korony krateru.

Azory 88

Azory 89

Od tego ogromnego wulkanu na skraju wyspy bierze początek cały łańcuch kraterów wiodący wzdłuż pęknięcia skorupy ziemskiej na granicy tektonicznej Płyty Euroazjatyckiej oraz Mikropłyty Azorskiej. 

Azory - plyty tektoniczne

Można więc powiedzieć, że wyspa leży na dwóch płytach tektonicznych, na niespokojnej granicy których właśnie się znajdowaliśmy. Z góry mieliśmy teraz widok na całą wyspę oraz na liczne mniejsze lub większe kratery leżące wzdłuż owego tektonicznego pęknięcia

Azory 92

Na wielu beztrosko pasą się teraz krowy, lecz to nie oznacza, że teren jest spokojny.

Azory 93

Wprost przeciwnie. Płyty przesuwają się względem siebie, po kilka centymetrów rocznie. Brak wielkich naprężeń powowduje, że nie przytrafiają się silne trzęsienia ziemi, ale nawet podczas naszej tygodniowej wizyty na należącej do archipelagu wypsie Faial miały miejsca dwa niewielkie trzęsienia ziemi o sile około czterech stopni w skali Richtera.

Tymczasem korzystaliśmy z okazji by zajrzeć jeszcze do takich niewielkich kraterów.

Azory 91

Potem zaś wrócilismy do Capelas, gdzie zjedliśmy kolację w przyportowej knajpce, na skalnym urwisku nad ową prowadzącą w dół drogą, którą przeciskalismy się o poranku, smakując kalmary i krewetki popijane chłodnym, białym winem.

Jiangyin, 15.08.2010; 07:10 LT

Komentarze