Amerykanskie uslugi

Ameryka. Kilka kwiatkow z dziedziny uslug.

1. Taksowki. W Polsce i w kazdym cywilizowanym kraju taksowkarz widzac pasazera z walizkami wysiadzie, otworzy bagaznik i jesli nie sam zapakuje wszystko, to przynajmniej pomoze. W USA driver ogranicza sie do zdalnego zwolnienia blokady zamka. Otwarcie klapy, zapakowanie rzeczy, zamkniecie bagaznika nalezy do klienta.

2. Na calym swiecie agenci obslugujacy statek zjawiaja sie kazdego ranka  z pytaniem czy wszytko jest OK i czy nie trzeba czegos zalatwic. W Burnside czekalismy trzy dni na taka wizyte. Nie pomogly prosby ani grozby. W efekcie wiekszosc spraw zmuszeni bylismy zalatwiac na wlasna reke.

3. Transport. Potrzebowalismy kupic nowa fotokopiarke. Kierowca wiezie nas do Nowego Orleanu. Protestujemy, ze to za daleko, ze w najgorszym wypadku, jesli nie ma nic blizej, mozna jechac do Baton Rouge. On na to, ze do Baton Rouge jest taka sama droga jak do Nowego Orleanu. Uwierzylismy na slowo. Potem na lotnisku wzialem z informacji turystycznej mape samochodowa i sprawdzilem: z Burnside do Nowego Orleanu bylo 49 mil wobec 35 mil do Baton Rouge. Ponad 22 kilometry roznicy! Driver albo nie zna nawet okolicy, w ktorej mieszka i pracuje, albo byl zwyklym oszustem.

4. Jeszcze raz transport. O 06:30 zamawiamy samochod na lotnisko. Ma przyjechac przed brame terminalu o 07:30. Stoimy przed nia z walizkami juz o 07:25. Samochod zjawia sie o… 08:45. W miedzyczasie wykonalem kilka telefonow, za kazdym razem otrzymujac wiadomosc, ze auto przyjedzie lada chwila.

5. Samolot. W okienku United Airlines pokazuje wydruk z rezerwacja lotow. Prosze przy okazji o miejsce od strony przejscia miedzy fotelami. Pani jest bardzo uprzejma i wystawia bilet jak sobie zycze. Na wszelki wypadek sprawdzam czy trasa sie zgadza – jest OK. W samolocie okazuje sie, ze miejsce jest przy oknie, a nie obok przejscia, lecz to drobiazg. W Monachium mialem godzine na przesiadke do samolotu do Berlina. Ruszam z kopyta i… okazuje sie, ze moj bilet wystawiono na lot o 13:00 zamiast o 09:25. Pani w Nowym Orleanie sie pomylila. Pomylila tak bardzo, ze nawet pominela inny mozliwy lot o 11:05. W efekcie spedze na lotnisku dodatkowe trzy i pol godziny.

To tylko kilka przykladow przypomnianych sobie na goraco. Bylo ich wiecej chociazby w poprzednich podrozach. Wniosek: moze odstajemy poziomem infrastruktury oraz t.zw. zaawansowanych technologii, ale poziomem podstawowych uslug chyba nie. Co stwierdzam siedzac na lotnisku w Monachium, wkurzony, bo o tej porze mialem wlasnie dojezdzac do Szczecina i rozpoczynac dlugi weekend.

Monachium, 11.03.2005

Komentarze