ZŁOTE ZŁOTKA

Cóż za piękny wieczór! Klątwa pękła albo nie dotyczy damskiej siatkówki. Warto było wstrzymać się z wyjazdem. Łatwość, z jaką nasze dziewczyny radziły sobie z mistrzyniami świata, Włoszkami, robiła ogromne wrażenie. A potem już same wzruszające chwile – radość, medale, Mazurek Dąbrowkiego…

  

Jakże odmienna jest w naszym kraju sytuacja męskiej i żeńskiej siatkówki. Ta pierwsza pełan oczekiwań, hołubiona, sponsorowana i genetycznie chyba zdeformowana permanentnym rozczarowaniem. Kobiety zaś zawsze znajdowały się w tle, niedoinwestowane, wzięte na garnuszek „Plusa” dla przyzwoitosci, po niespodziewanym sukcesie dwa lata temu. Ponieważ ów sukces wbrew wszelkim przeciwnościom mógł byc uważany za „wypadek przy pracy”, tym razem znów mało kto na niego liczył. Tym bardziej, ze nawet trener mówił, że kadrę ma przygotowaną na 85% mozliwości. I ta kadra znów pokazała swój charakter, dostarczając przy okazji tylu radości.

Było coś symbolicznego w ich sukcesie. Kiedy były juz bardzo blisko złotych medali, agencje podały pierwsze szacunki wyników wyborów parlamentarnych. Tu piękno czystej walki, respekt rywalek przed biało-czerwonymi barwami i powszechna sympatia wobec głównych aktorek widowiska. Tam bagno i pomyje, pyskówki, prokuratorzy, oszustwa, krętactwa, równie wzniosłe co puste deklaracje o służbie narodowi oraz powszechna pogarda dla przeciwników.

Oddałem swoje głosy juz rano i gdyby nie mecz siatkarek, słuchałbym w samochodzie studia wyborczego. Cieszę się, że ten wieczór miał inny, nie polityczny wymiar. Dzięki Wam, Złotka, za oddech od polityki i za umocnienie dumy, że jestesmy Polakami. I dzięki za piękny, sportowy spektakl ostatniego tygodnia.

Fajnie jechało mi się „na fali”. Nie męczyła mnie senność, drogi były puste i suche więc po nieco ponad czterech godzinach dojechałem na miejsce.

Gdynia, 26.09.2005

 

Komentarze