REWERS

Poszliśmy jakis czas temu z Aniołem na przedpremierowy pokaz „Rewersu”, debiutanckiego filmu Borysa Lankosza, który od razu sięgnął po najwayższe laury zgarniając Złote Lwy jako najlepszy polski film 2009 roku.

Rzadko się zdarza, aby komedia zdobywała pierwsze nagrody na festiwalach. Zazwyczaj podświadomie z góry się zakłada, że honorowanie takich filmów jest równie niepoważne jak one same. A szkoda bo są przeciez komedie, które na stałe weszły do kanonu światowej kinematografii i więcej wniosły niż niejeden dobry film poważny

Nie było mnie w Polsce podczas trwania gdyńskiego festiwalu. Nie miałem tez w tym czasie dostępu do internetu. Dlatego z dużym zaciekawieniem szedłem do kina na film, o którym nie wiedziałem prawie nic, poza tym, że obsypano go nagrodami.

Jest to historia trzech kobiet: babki, matki i córki, mieszkających razem i zmagających się w zaciszu swojego mieszkania historią przez duże H. Wczesne lata pięćdziesiąte. Najbardziej brutalny i mroczny okres stalinizmu. Kobiety żyją w swoim azylu, lecz macki systemu wciskają się wszędzie. Poza tym Sabinie (Agata Buzek) czas już za mąż i matka (Krystyna Janda) oraz babka (Anna Polony) robią wszystko by znaleźć odpowiedniego kandydata.

Ten kobiecy tercet świetnie odgrywa swoje role. Widać, że aktorki doskonale się bawią swataniem Sabiny i dopełniają się. Agata Buzek dostała zreszta nagrodę dla najlepszej aktorki tego samego festiwalu. Ja swoja prywatną nagrodę przyznałbym też Krystynie Jandzie, po której kwestiach nie raz zaśmiewałem się do łez.

Oczywiście jak to zwykle w filmach i tanich romansach  bywa, córka nieomal skazana jest na zamążpójście pod dyktando matki, która „dla jej dobra” gotowa jest zakuć ją na resztę życia w kajdany związku z niekochanym mężczyzną. I jak to bywa w melodramatach, nagle i niespodziewanie pojawia się książe z bajki (tutaj w osobie Bronisława granego przez Marcina Dorocińskiego – również nagroda na festiwalu, za drugoplanową rolę męską). Oczywiście w głębokiej komunie o księcia było raczej trudno, ale jak wiele innych dóbr deficytowych mógł go zastąpić towar zastępczy, tu księciopodobny agent bezpieki.

Film pełen jest błyskotliwych dialogów, prawdziwych perełek, w których celowała zwłaszcza matka głównej bohaterki. I to jest siła tego „Rewersu”. Przez ostatnie lata przyzwyczailismy się bowiem do salw smiechu głównie po „pikantnych” kwestiach okraszonych t.zw. „mięsem”. Tutaj dowcip jest nieco bardziej wyrafinowany.

Niezwykła jest metamorfoza głównych bohaterek. Myślę, ze podobny (aczkolwiek nie w aż tak dramatyczny sposób) proces przystosowania się do sytemu przeszedł cały naród, który poczatkowo zastraszony terrorem coraz śmielej hasał sobie w najweselszym baraku obozu. Na początku filmu przerażona matka informuje szeptem domowników, że będą rewizje i aresztowania. Nie wolno bowiem w domu trzymać złota. I tym samym szeptem informuje, że przecież oni mają w domu jedną złotą monetę. W dodatku jednodolarową.

– To może oddać do muzeum? – pada szeptana propozycja

– Do muzeum? A jakie muzeum to przyjmie? Toż to byłaby prowokacja!

Prowokacja, ponieważ moneta nie dość, że amerykańska, to jeszcze ma napisane słowo „liberty”.

– A to przecież znaczy „wolność”! – tłumaczy przerażona matka.

Kobiety mając nie lada problem z ukryciem jednej monety (swoją drogą potem okazuje się, że system jak u Orwella, widzi i wie wszystko), nagle zmuszone są ukryć całe ciało, a to już drobiazg nie jest. W końcówce filmu ta sama moneta upada na podłogę i toczy się gdzieś w kąt pokoju. Matka macha ręką ze słowami: „a niech leży”. To już nie są te same kobiety.

Oglądałem tę komedię z wielką przyjemnością, lecz kiedy zaświeciły się światła na widowni, zadałem sobie pytanie, które paść musiało. Czy to był film na Złote Lwy? No właśnie. Nie wiem jaka była konkurencja, ale coś mi mówi, że Lwy to trochę na wyrost. Podzieliłem się swoimi wątpliwościami z Aniołem. Anioł absolutnie się ze mną nie zgodził. Według niej, film jak najbardziej zasłużył na główną nagrodę.

Zasłużył, czy nie, niech każdy sobie sam dopowie. Zabawa i zarazem refleksja nad hostorią gwarantowane. Mi podobały się także wplecione przez montażystów fragmenty dokumentalnych filmów pokazujące prawdziwą Warszawę czasów wielkiej odbudowy.

Szczecin, 14.11.2009; 18:40 LT

Komentarze