AZORY (1) - PRZYLOT
Kiedy płynąłem statkiem przez północny Atlantyk, poza nielicznymi przypadkami gdy trasa wiodła gdzieś do Kanady, wybierałm trasę kombinowaną. Z Europy najpierw w kierunku Azorów, a dopiero tam robiliśmy zwrot na kurs wiodący do właściwego portu. Dawało to wysokie prawdopodobieństwo uniknięcia sztormów. Oczywiście pod warunkiem, że miało się odrobinę szczęścia, by uniknąć ich na trzydniowej […]
Czytaj dalej